Prośba o pomoc dla parafianki z Łowicza

Marzec 2017


Nie myślałam, że kiedykolwiek będę musiała prosić o taką pomoc...
A jednak...



Około 7 lat temu zauważyłam, że moja lewa ręka jest bardzo słaba, że nie mogę podnieść jej wyżej niż pod kątem 90 stopni i lewa łopatka zaczęła być bardzo odstająca. Po kilku wizytach u różnych specjalistów usłyszałam diagnozę - dystrofia mięśniowa czyli zanik mięśni. Wtedy to było dla mnie abstrakcyjne pojęcie.

DYSTROFIA MIĘŚNIOWA to ciężka choroba genetyczna, postępująca i nieuleczalna. Choroba prowadząca do nieodwracalnego zaniku mięśni, skutkująca niepełnosprawnością. Czytając o tej chorobie nie docierało do mnie, że kiedyś nie będę mogła chodzić, wstawać, a nawet oddychać. Diagnoza była dla mnie jak wyrok, nie miałam nawet nadziei na lek ponieważ leku nie ma. Przepłakałam wiele dni, miesięcy ale musiałam nauczyć się z tym wyrokiem żyć. Nauczyłam się cieszyć każdym dniem, każdą drobną rzeczą bo wiedziałam że większego problemu iż choroba mieć już nie mogę.

Już w tej chwili takie czynności jak uczesanie włosów czy sięgnięcie czegoś z górnej półki są dla problemem. Bardzo szybko się męczę, mam osłabione ręce i nogi, powrót ze sklepu z dwiema torbami jest dla mnie niemożliwy. Przez pogłębione skrzywienie kręgosłupa często odczuwam ból kręgosłupa. Od roku zaczęły mi słabnąć nogi, zaczęłam utykać na prawą nogę.

18 miesięcy temu urodziłam córeczkę. Choroba i moje problemy zdrowotne zeszły na dalszy plan-zaczęła liczyć się tylko Zosia, Ona stała się całym moim światem. To dla niej muszę walczyć. Chciałabym pokazać jej tyle rzeczy, nauczyć ją wszystkiego. Ona potrzebuje mamy! Mamy która pobiega z nią po parku, która pójdzie na spacer… Łzy same płyną mi po policzkach gdy pomyślę że kiedyś może przyjść taki dzień że nie będę mogła Jej przytulić albo podnieść szklanki z herbatą , bo moje ręce będą już takie słabe.

Nie mogę dopuścić do tego, aby choroba posadziła mnie na wózek. Muszę zatrzymać ją teraz, ponieważ skutków dystrofii nie da się cofnąć. Od kilku lat nadzieją dla chorych takich jak ja jest leczenie mezenchymalnymi komórkami macierzystymi, które mają zdolność regenerowania uszkodzonych komórek. Są w Polsce osoby z tą samą chorobą co ja w trakcie terapii. Efekty są bardzo imponujące. Dzięki terapii komórkami można opóźnić postęp choroby.

Komórki mogą mi zostać podane już za 3 miesiące. Koszt jest jednak bardzo duży ( ok. 200 tys. zł). Dla mnie i mojej rodziny jest to kwota ogromna i dlatego proszę o pomoc. Każda złotówka jest dla mnie olbrzymią pomocą i wsparciem.

Można mi pomóc przekazując 1% podatku:
KRS 0000270809 CEL: Kuźnicka, 6328

Darowizny na konto Fundacji Avalon:
nr konta: 62 1600 1286 0003 0031 8642 6001
tytułem: Kuźnicka, 6328

SMS na nr: 75 165 / treść: POMOC 6328
(koszt SMSa to 5 zł netto-6,15 zł brutto)

Agnieszka Kuźnicka