Spotkanie młodzieżowe w Cegłowie

25 listopada 2006

Tegoroczne spotkanie młodzieżowe w Cegłowie odbyło się 25 listopada. Przed godziną 18.00 kościół powoli wypełniał się młodymi ludźmi. W tłumie przyjaciół zajmujących ławki mogliśmy również dostrzec wójta gminy Cegłów pana Krzysztofa Miklaszewskiego wraz z rodziną oraz panią Beatę Walas, dyrektora Zespołu Szkolnego w Cegłowie.

Rozpoczęła się Msza Św., podczas której modliliśmy się w intencji młodzieży mariawickiej, a także tragicznie zmarłych górników z kopalni Halemba. Mszę Św. odprawiał kapłan M. Jan Opala z Mińska Mazowieckiego. Obecni byli również: kapł. M. Bernard Kubicki z Lipki, kapł. M. Zbigniew Nawara z Wiśniewa, kapł. M. Zenon Miklus z Piaseczna i oczywiście kapł. M. Grzegorz, proboszcz cegłowskiej parafii. Śpiewaliśmy pieśni obozowe, a na gitarze przygrywała nam Aneta Wąsowska. Po modlitwie udaliśmy się na salę parafialną, na drugą część naszego spotkania zatytułowaną "Stop przemocy".

"Pozwól mi spróbować jeszcze raz
Niepewność mą wyleczyć, wyleczyć mi
Za pychę i kłamstwa, same nałogi
Za wszystko co związane z tym
Za świństwa duże i małe
Za mą niewiarę - rozgrzesz mnie
(?) Panie mój, o Panie"

Słowami tej piosenki, wykonywanej niegdyś przez Ryszarda Riedla z zespołu Dżem, rozpoczęliśmy krótką inscenizację, będącą wstępem do dalszych rozmów. W jednej chwili wszyscy przenieśli się do "kościoła", gdyż zgasły światła, widoczny był jedynie krzyż wiszący na ścianie, oświetlony niebieskim światłem. W trakcie wykonywania piosenki na "scenę" wszedł kapłan (tę rolę miałem przyjemność grać). Klęknął pod krzyżem, modlił się. Następnie zapalił świece na świeczniku, założył komżę i stułę i usiadł przy konfesjonale kontynuując swoją modlitwę, rozmyślanie.

Chwilę później podszedł do niego młodzieniec (grany przez Michała Wadasa). Zaczął się spowiadać. Tak naprawdę, to opowiadał o swoim trudnym życiu. Mówił o ojcu alkoholiku, przez którego był zmuszony do kradzieży. Przypomniał matkę, która zostawiła ich i uciekła z innym mężczyzną. Patryk, bo tak miał na imię bohater scenki, zwierza się kapłanowi ze wszystkich czynów jakie popełnił z własnej woli, ale był do nich nakłaniany przez swoich rówieśników, "kolegów" z paczki. Nie wie jak ma postąpić.

Z jednej strony zdaje sobie sprawę, że to co robi jest złe, chciałby z tym skończyć jednak boi się swoich znajomych, którzy na pewno będą się na nim mścić za to, że od nich odszedł. I wtedy właśnie kapłan ofiarowuje mu swoją przyjaźń, oznajmia mu że Bóg go bardzo kocha i że tylko On jeden może mu pomóc. Prosi żeby został w kościele. Nastolatek, początkowo niechętnie, później jednak bardziej zdecydowanie postanawia zaufać kapłanowi i poprawić swoje dotychczasowe postępowanie.

Następnie przystąpiliśmy do dyskusji i krótkiego ćwiczenia. Tę część spotkania poprowadziła Pani Grażyna Makowska, dyrektor Liceum i Ośrodka Socjoterapeutycznego "SOS" w Warszawie. Podzieliła obecnych na dwie grupy. Poszczególne osoby opowiadały różne sytuacje ze swojego życia, i zarazem opisywały jak się w danym momencie czuły, o czym myślały, co chciały zrobić, co zrobiły, czego nie uczyniły a powinny. Aneta Wąsowska i Michał Wadas mieli za zadanie spisanie wszystkich wypowiedzi i późniejsze zaprezentowanie swoich notatek. Równolegle w obu grupach nawiązał się dialog.

Do rozważań włączyli się pani Walas i pan Miklaszewski, którzy też opowiedzieli o swoich doświadczeniach. Po tym ćwiczeniu przyszedł czas na podsumowanie dyskusji. Dla niektórych wnioski były oczywiste, inni dopiero zdali sobie sprawę z tego, że każdy z nas był kiedyś ofiarą przemocy, występującej pod różnymi postaciami (słownej, psychicznej czy fizycznej). Chyba nie było na sali osoby, która nie znalazłaby się w trudnej dla siebie sytuacji. Oczywiście w takiej chwili nie musieliśmy być tylko ofiarą, ktoś mógł wystąpić w roli sprawcy, ktoś inny w roli świadka.

Zastanawialiśmy się kiedy możemy komuś pomóc, wyciągnąć rękę, powiedzieć "chcę być twoim przyjacielem". Wsparcie bliskiej osoby zawsze jest potrzebne, jednak mając na uwadze zaprezentowaną scenę z "kapłanem i Patrykiem", jak i podsumowując nasze rozważania doszliśmy do wniosku, że odnalezienie się w trudnych chwilach, nasza poprawa duchowa, zmiana postępowania jest niemożliwa bez wiary w Boga. Osobom, które są ateistami jest o wiele trudniej dojść do tego wszystkiego. Mogą otrzymać pomoc innych osób, ale bez udziału Boga z góry są skazane na przegraną.

W czasie tych mini zajęć każdy mógł zostawić po sobie pamiątkę w postaci zamalowanego kwadratu na dużej tablicy podzielonej na mniejsze pola, tworząc w ten sposób wspólny plakat pt. "Stop przemocy". Tę część spotkania zakończył "żywy pomnik". Przypadkowo wybrane osoby miały utworzyć razem rzeźbę przedstawiającą różne sytuacje. Niektórzy byli ofiarami, inni sprawcami przemocy. Na koniec wykonano wspólne zdjęcie.

Z uwagi na trwającą żałobę narodową z uwagi na tragedię w kopalni "Halemba" nie mogliśmy zorganizować dyskoteki. Alternatywą okazało się karaoke, czyli śpiewanie wyświetlanego na ekranie tekstu. Tworzyły się duety, tercety a nawet i kwartety. Za zaśpiewanie piosenki otrzymywano drobne upominki w postaci zakładek z tekstami z Pisma Świętego: "nie pozwólcie aby osłabły wasze ręce, wasz trud zostanie nagrodzony".

Zanim się spostrzegliśmy czas naszego spotkania dobiegł końca. Mam nadzieję, że tych kilka chwil choć częściowo zmieniło nasze nastawienie do otaczającego nas zła. Stop agresji! Agresja przeniesiona w czasie to przemoc i ofiary. Nie chcemy płaczu, bólu i cierpienia. Chcemy świata radości, miłości i wzajemnego zrozumienia.

Robert Ceregra (Mariawita 10-12/2006)